Jako jedna z nielicznych miałam przyjemność uczestniczyć w narodzinach nowej polskiej marki meblowej. A ponieważ marka to niezwykła, to także jej prezentacja odbyła się w okolicznościach dość niecodziennych.

Na miejsce wydarzenia wybrano zamek we francuskich Pirenejach. Nasza grupa dotarła tam przez Barcelonę i Andorę, jadąc drogami-serpentynami wijącymi się po zobaczch gór. Brzmi ciekawie? Zatem przeczytajcie moją relację z tej podróży.  
 

Akcja zaczyna się tutaj. Wysoko w górach, gdzie powietrze jest czyste jak kryształ. W dolinie między zalesionymi szczytami usytuowany jest zamek Chateau de Gaudens. Zaprojektował go jeden z najsłynniejszych architektów francuskich XVIII wieku Ange Jaques Gabriel. Ten sam, który stworzył m.in. Petit Trianon w Wersalu i Place de la Concorde w Paryżu. Taki ówczesny odpowiednik Zahy Hadid.
 

Przez ostatnie kilkadziesiąt lat zamek stał pusty i powoli popadał w ruinę. Dach przeciekał, stropy próchniały, ze tynk spadał ze ścian. I wtedy to miejsce odkryła para Australijczyków, Karina i Craig Waters, którzy szukali dla siebie domu letniego we Francji. Miejsce urzekło ich tak bardzo, że postanowili zmienić plany i zamiast kupować mały dom zainwestowali w dzieło architektury.

Jak zwykle w takich sytuacjach bywa, nie mieli pojęcia, że to nie oni stają się właścicielami zamku, lecz zamek bierze w posiadanie ich oboje. Odtąd bowiem cały ich wolny czas, energia oraz oszczędności należą już do Chateau de Gaudens.
 

Oczywiście pod względem inwestycyjnym taki zamek to studnia bez dna. Aby dofinansować jakoś prace renowacyjne, Watersowie wynajmują przestrzeń zamku na sesje zdjęciowe, warsztaty, spotkania. Ma czym dysponować - obecnie w budynku jest 55 pokoi. 

Na zdjęciu poniżej: nasza grupa zmierzająca w stronę zamku. Co zastaniemy w środku?
 

Karina Waters pracowała wcześniej w prasie modowej. Z tego, co pamiętam, miała coś wspólnego z australijskim Vogue'em. Dlatego do jej francuskiej posiadłości zjeżdżają teraz ekipy fotografów, stylistek i modelek z całego świata. Tym razem miała gości z Polski. Na zdjęciu poniżej Karina pokazuje nam zdjęcia wnętrz i otoczenia zamku sprzed dwóch lat, kiedy nabyła nieruchomość.

"Zdecydowaliśmy się nie przywracać dawnego wyglądu budowli, lecz zachować w jak najlepszym stanie to, co zastaliśmy. Nie dopuścić do dalszej dewastacji" - powiedziała od razu na wstępie energiczna Australijka. 

Ściany i podłogi są zabezpieczane betonem. Wszystkie elementy dekoracji, które pozostały z dawnych czasów - np. oryginalne sztukaterie, drzwi, okna, elementy kamienne - konserwowane. Gdzie niegdzie odsłonięty jest jakiś fragment stropu.

W niektórych miejscach natykamy się na tradycyjne tapety. Meble, obrazy, tkaniny i dekoracyjne drobiazgi to "łupy" Kariny. Poluje ona bezustannie na stare meble i bibeloty, które pasują jej do aranżacji wnętrz. 
 

Przestrzeń jest chropowata, surowa, niedoskonała. Budzi silne emocje. Stanowi doskonałe tło dla wielkiej mody i wyrafinowanego designu. Dlatego właśnie tu założyciele nowej polskiej marki Brahman's postanowili zorganizować sesję zdjęciową jej premierowej kolekcji.

Oto oni: właściciele i pomysłodawcy marki Grzegorz i Marek Zbroszczykowie oraz jej dyrektor kreatywny i jednocześnie projektant Wojciech Łanecki (w kapeluszu).
 

Sesja zdjęciowa premierowej kolekcji Brahman's trwała w najlepsze (zdjęcia robiła młoda, pobiecująca foografka Sonia Szóstak), a tymczasem Wojciech Łanecki oprowadzał nas po kolejnych "komnatach". Wszędzie stały meble jego autorstwa. Poniżej: nasza grupa podziwiająca marmurową ławę na niskich, drewnianych nóżkach.

Koncepcję marki można zamknąć w inspirowanym filozofią Dalekiego Wschodu motywie połączenia pięciu elementów: kamienia, drewna, skóry, szkła i metalu. Materiały te symbolizują pięć żywiołów oraz poszukiwanie absolutu, który w sanskrycie nazywany jest brahmanem. Stąd nazwa marki.
 

"Dzisiejsze czasy upływają pod znakiem pośpiechu i natłoku zbędnych bodźców, które odbierają nam możliwość dostrzegania fundamentalnychn wartości i zajrzenia w głąb samego siebie. Moim celem jest przywrócenie równowagi w naszej przestrzeni życiowej, poprzez powrót do klasycznych form i materiałów" - powiedział Wojciech Łanecki. 
 

Kolekcję tworzy dwadzieścia jeden elementów. Są wśród nich stoliki, stoły, krzesła, szafki. Użyte materiały to przede wszystkim marmur Carrara. Elementy metalowe wykonane są ze stali szlachetnej. Drewno to przede wszystkim orzech amerykański. Dowiedziałam się, że przed laty armia amerykańska wykorzystywała orzech do produkcji broni - bo jest tak wytrzymały.
 

Testowałam krzesła. Ciekawiło mnie, czy są wygodne, zwłaszcza te z wąskimi oparciami (na zdjęciu poniżej po lewej). Byłam zaskoczona. Są rewelacyjne!
 

Jeśli chodzi o stoły, to najbardziej podobały mi się te ze szklanymi blatami na ażurowej, metalowej konstrukcji. 
 

Ten model, z kamiennym blatem, ma bazę pokrytą 24-karatowym złotem. Wygląda naprawdę luksusowo.
 

Ciekawe były też stołki-stoliki pokryte czeczotem i lakierowane na wysoki połysk. 
 

A tutaj próbka wykończenia i jakości skóry...
 

...oraz drewna.

Nawet logo Brahman's jest dyskretne i eleganckie. Jako osoba przez całe życie zawodowe związana ze słowem pisanym zawsze zwracam uwagę na logo, wizytówki i całą tak zwaną identyfikację wizualną. 
 

Po obejrzeniu wszystkich mebli czekała na nas niespodzianka: koncert wiolonczelowy w wykonaniu utalentowanej Dominki Kaczmarczyk. Suity Jana Sebastiana Bacha brzmiały w tych murach doskonale. Nie wyobrażam sobie lepszego doboru repertuaru.
 

Zamknięciem wydarzenia była uczta dla ciała. Lunch przygoowany przez Karinę Waters na zawsze pozostanie w mojej pamięci... 
 

To nasza grupa w pełnym składzie. Przeżyliśmy w Pirenejach wspaniałą przygodę. Twórcom marki Brahman's życzę powodzenia i sukcesów. Trzymam kciuki!
 

Meble marki Brahman's będą dostępne od 1 września w sklepie internetowym oraz w wybranych salonach meblowych. Więcej informacji o marce Brahman's już wkrótce na www.brahmanshome.com